KoledzyPoFachu.pl

Kemppi Minarcmig evo 180

Kemppi minarcmig evo 180

Wpis, który obiecałem VValdiemu już w zeszłym roku. Jednak coraz rzadziej mam czas siąść na dłużej i coś skrobnąć, więc nie chcąc robić tego „na odczepnego”, musiałem poczekać.

Wybór narzędzia

Tak się złożyło, że miałem w warsztacie marne źródło prądu. Cienkie, długie kable rozbudowywanej „w miarę potrzeb” sieci zasilającej ogródki działkowe i garaże. Dawno już chciałem sobie kupić migomat, ale przy takim zasilaniu nie było o czym marzyć. W końcu ktoś naprowadził mnie na trop – małe, „mobilne” migomaty dobrych marek przeznaczone do pracy z agregatami prądotwórczymi. Dla mnie były stworzone dwa urządzenia – Esab Caddy i Kemppi Minarcmig. Koszt znaczny, ale kiedy wpadły mi dodatkowe fundusze, zdecydowałem się. Kemppi wygrał gwarantowaną pracą na długich liniach zasilających.

Zabawka dla dużych chłopców

Pomarańczowo-czarne plastikowe coś. Śliczne, jak zabaweczka – słuszna nagroda Red Dot za „dizajn” (jak ja nie cierpię tego słowa). Czym się różnią duzi chłopcy od małych? Duzi mają droższe zabawki. Miałem kupić Minarcmig EVO 200, ale stanęło na poprzedniku, 180-ce. Co je różni? Po pierwsze cena. Za swoją w wyprzedaży z salonu PAS w Imielinie (polecam) dałem 3500 brutto, nowa kosztuje 5 tysięcy. Po drugie – nowe modele (EVO 170 i 200, zastępujące odpowiednio stare Adaptive 150 i 180) mają program do spawolutowania mosiądzem, nieco większe prądy maksymalne (do użycia z drutm 1mm) i spełniają kolejne wymogi UE dotyczące zasilania.

Zakup można porównać do roweru marki Mercedes – najtańszy i najprostszy produkt dobrej firmy.

Pierwsze wrażenie, kilka słów o możliwościach

Już w salonie spawarka bardzo mi się spodobała na żywo. Lekka (niecałe 15 kg wraz ze szpulką drutu), zupełnie nieprzypominająca profesjonalnych narzędzi, ale najmniejsze szczegóły pokazują jakość. Cicha, miła w obsłudze. Biorę ją na bagażnik i wio do warsztatu.

kemppi 180

Model 180 to nieco silniejsza wersja 150-ki,

poza stalą „czarną”  przeznaczona również do

nierdzewnej i aluminium. 100A w cyklu 100%,

120 w cyklu 60% i adaptacyjne zasilanie

dopierające „na żywo” parametry

 

Użytkowanie

Podłącza się to-to błyskawicznie, spawa się bajecznie. Nawet w tej mojej sieci, jeśli akurat wszyscy sąsiedzi nie korzystali z odbiorników, dawała radę ładnie spawać blachy. Zarówno z użyciem czystego CO2 jak i mieszanki Corgon 18/82, bardzo przyjemnie naprawiało się nią błotniki, spawało wydechy.  Grubsze rzeczy musiały poczekać, gdyż nie dało się uzyskać pełnej mocy z gniazdka 🙂

Spawarka posiada tryb automatyczny, w którym wybieramy materiał, grubość spajanych blach i „kształt spoiny”. Ostatni „parametr” odpowiada mniej-więcej regulacji indukcyjności dławika w tradycyjnym migomacie. Wszystko na graficznym wyświetlaczu przedstawiającym rzeczoną spoinę pachwinową, zmieniające swą grubość blaszki i samą spoinę mniej lub bardziej wypukłą. W dodatku w zależności od wybranego materiału maszynka podpowiada, jakiego gazu i drutu użyć. Bajer. W instrukcji napisano, że ustawienia automagiczne są przeznaczone dla drutu o średnicy 0.8mm i że spawając drutami 0.6 lub 1mm, należy odpowiednio wybrać nieco cieńszy lub grubszy materiał niż w rzeczywistości.

Wszystko ładnie, ale sprawdza się tak do 1-1.2mm grubości blachy. Jeśli odrobinę poćwiczyć, to w trybie automatycznym efekt z filmików pokazowych daje się osiągnąć przez jakiś czas dla blachy 3mm w pozycji PB. Zazwyczaj jednak urządzenie pluje drutem w takim tempie, że nie nadąża go porządnie stopić.

„Tryb manualny” jak zwykle najlepszy

Ratunkiem okazuje się tryb manualny. Tutaj ustawia się odpowiednio ilość podawanego drutu (1-12m/min) i napięcie łuku. Żadnych dodatkowych parametrów, nie ma już regulacji odpowiadającej dławikowi. Urządzenie jest trochę „zbyt inteligentne”, ale kiedy się je wyczuje okazuje się, że to wystarcza do wszystkiego. Ilość drutu i napięcie łuku należy dobrać doświadczalnie, wyjdzie mniej niż „pomarańczka” podałaby w trybie auto. Dopiero drutem 0.6mm przy spawaniu grubych rzeczy można pluć z prędkością 12mm/min, (chociaż nie powinno się używać tak cienkiego spoiwa do grubych spoin ze względu na większą zawartość miedzi na kilogram).

hqdefault

Budzący z początku lekką nieufność jednorolkowy podajnik sprawuje się bez zarzutu przy wszystkich prędkościach i grubościach drutu. Również źle nawinięty drut (ręcznie odwijany od kolegi na pustą szpulkę) nie stanowi dla niego problem. Wniosek – nie trzeba kupować drutu o precyzyjnym nawoju. Brak jedynie hamulca szpuli, więc przy prędkościach powyżej ~5.5m/min, po puszczeniu spustu, wysuwa kilka centymetrów drutu. Szczypce do cięcia to obowiązkowe akcesorium.

Przy odpowiedniej technice spawania i ukosowaniu brzegów materiału, można za jednym przejściem prawidłowo i z pełnym przetopem spawać elementy znacznie grubsze niż przewidziane dla tego maleństwa 4mm. Potwierdzają to wykonane testy próbek spawanych Kemppikiem. Tu jednak można się bardzo mocno zdziwić. Łatwo bowiem o przyklejenie, które z wierzchu wygląda jak spaw, więc przeciętny user może powyżej 3mm narobić tym migomatem więcej szkody niż pożytku. Opcja tylko dla zawodników o pewnej ręce i sporym wyczuciu, umiejących obserwować spoinę w trakcie tworzenia.

Mobilność „prawie” idealna

Narzędzie reklamowane jest jako mobilne. Szybkie numerki w terenie, z dala od warsztatu, to według producenta żywioł pomarańczki. Mała masa, pięciokilowe szpulki drutu, proste ustawienie i niewygórowane wymagania odnośnie zasilania czynią z niej idealnego kompana do szybkich montaży. Fakt, można zawiesić ją na dołaczonym pasku na ramieniu, w jednej ręce niosąc dwukilową butlę CO2 a w drugiej przedłużacz, a nawet hasać z Kemppikiem po konstrukcjach. Jednak jedna rzecz mocno przeszkadza. Otóż nie da się od naszego migomatu odłączyć niczego poza wężem z gazem. Trzymetrowy kabel zasilający z tylnej ścianki,  trzy metry 25mm2 kabla masowego i takiej samej długości przewód „plus/gaz/drut” wystające z przedniej ścianki. To wszystko trzeba owinąć wokół obudowy, bo nie da się odpiąć. A przecież złącze ŁW25 i eurozłacze dla przewodu głównego występują już w najtańszym sprzęcie znad Żółtej Rzeki. Do tego krótki przewód zasilający i byłoby bardziej poręcznie, a jeszcze przezbrojenie na aluminium byłoby łatwiejsze. Sprzęt utyłby może z 300g, ale to naprawdę nic w porównaniu z zaletami takiego rozwiązania.

Niestety, producent w następnym modelu (seria EVO) nie poprawił tego, jak też nie zamierza wprowadzać złącz w kolejnych generacjach Minarcmigów. Wielka szkoda.

Kabel zasilający skróciłem do pół metra, na przewodzie masowym 40cm od obudowy wpiąłem wtyczkę ŁW/ŁP. Jak tylko skończy się gwarancja, zamontuję eurozłącze.

Zasilanie

Wybrałem tę spawarkę jako najlepszą opcję dla jednofazowej sieci i na ewentualne „występy gościnne”, gdzie jakośc zasilania może być różna.

Dla tej maszyny przewody min 2,5mm2 i zabezpieczenie 16A, chociaż większość prac spokojnie wykonuje na wkrętce 10A. Świetnie skonstruowany zasilacz powoduje, że maszyna nie „szarpie” dużych porcji energii i nie wyłącza bezpieczników.

Przy przewodach zasilających 1.5mm2 i blachach grubszych niż 0.7-0.8mm drut często skleja się z końcówką prądową, ale to już poniżej wymagań producenta.

Zalety i Niedoróby

Plusy:

  •     lekka, daje się nosić wszędzie, można się z nią wspiąć na dach i reperować komin
  •     bardzo kulturalna praca, proste ustawienie
  •     przy odpowiednim ustawieniu wcale lub prawie wcale nie chlapie spoiwem na boki, nawet przy spawaniu grubych elementów w osłonie czystego CO2
  •     ma się wrażenie, że w większości przypadków sprzęt nakłada spoinę natryskowo a nie zwarciowo
  •     niewygórowane wymagania dla linii zasilającej
  •     znakomity, pewny podajnik drutu
  •     bardzo ładna, podoba się nawet paniom

Minusy:

  •     troche „za inteligentna”, tryb automagiczny do niczego
  •     wszystkie przewody zamontowane na stałe, przeszkadzają w przenoszeniu
  •     za długa oryginalnałuska dyszy gazowej
  •     nie chroniony wyświetlacz
  •     brak hamulca szpuli, przy większych prędkościach podawania drutu koniecznie trzeba mieć w zanadrzu kleszcze do obcinania nadmiaru
  •     obudowa z tworzywa sztucznego, nie dla troglodytów i „panów Ziutków” (co nie znaczy, że nie da się nią bez szwanku pracować na budowie)

Końcowa ocena

Mogę polecić. Praca tym sprzętem to czysty relaks, choć próby zawierzenia producentowi i korzystania z trybu automatycznego mogą doprowadzić do miotania klątw po okolicy i chęci powrotu choćby do tranformatorowej MMA 🙂 Po przełaczeniu na manual jest świetnie.

Po zaakceptowaniu pewnych wad (jak zawsze) oraz odkryciu pełni możliwości zajęła jedno z głownych miejsc w warsztacie.

Cena – no cóż, może być trudna do przełknięcia, szczególnie dla amatora. W dodatku strach ją zostawić w warsztacie, więc po zakończeniu robót zawsze wywożę ją wraz z kilkoma cennymi narzędziami w bezpieczne miejsce.

Lubisz artykuł? Udostępnij go znajomym!

O autorze

Doświadczony użytkownik narzędzi, szanowany user na wielu forach. Pomógł już niejednemu Koledze po Fachu. Konstruktor-motocyklista i eksperymentator. Autor i realizator nieustającego testu tarcz: http://grzegorski.net/wiki/doku.php?id=warsztat:testy:test_tarcz

4 komentarze

  1. Loop 21 marca 2014 at 08:45

    Zastanawiałem się nad zakupem i teraz już wiem co chcę kupić, dobry opis.

    • pawelg171 18 sierpnia 2014 at 13:51

      Polecamy, również opinie kluczy imbusowych Neo 🙂

  2. Dziękujemy za artykuł.Świetna robota

  3. Piotr 9 grudnia 2015 at 22:38

    Racja, racja, pracowałem w Norwegii, naprawiajac małe kutry rybackie, i oczywiście spawalem używając Kemppi Minarc Evo 170 oraz Tig-a… mam porównanie z Esab-em i innymi gów…i , Kemppi naprawdę spawa, i nieważne czy Alu czy Nierdzewna, daje radę. ……….a do mojego warsztatu właśnie teraz kiedy juz wróciłem, planuje zakup 170-tki. Tryby auto mi ……… niepotrzebne. Jak mam dac 1200zl, za jakieś badziewie, to wolę Kemppi za 3000 , przynajmniej wiem, ze moje spawy się nie odkleją, i będą profesjonalnie wyglądać 🙂

Zostaw odpowiedź